Z pasji do kryminałów tworzy książki dla dzieci - otoWejherowo.pl
30/04/2024
reklama
Aktualności

Z pasji do kryminałów tworzy książki dla dzieci

Z pasji do kryminałów tworzy książki dla dzieci

Rozmowa z Mają Strzałkowską, mieszkanką  Rumi, autorką książek detektywistycznych i audiobooków.

Maja Strzałkowska to autorka serii interaktywnych książek detektywistycznych “Julka i Szpulka” oraz edukacyjnych audiobooków “Rozplątane Historie Julki i Szpulki”. Jej książki zdobywają nagrody (Literacka Nagroda Motyli, Świat Przyjazny Dziecku) oraz uznanie wsród pedagogów i psychologów. Lubi mieć dużo na głowie, więc samodzielnie wydaje to, co napisze. Jej twórczość możecie, niczym detektywi, śledzić na www.julkaszpulka.pl

reklama

-Co skłoniło Panią do rozpoczęcia pisania książek detektywistycznych dla najmłodszych czytelników?

– Jeszcze na studiach marzyłam o pisaniu… kryminałów, ale nie miałam odwagi. Zaraz po narodzinach córki, przeprowadziliśmy się na Pomorze. To był nowy początek, niemalże wszystkiego. Miałam szansę ułożyć życie inaczej niż do tej pory, zacząć nową karierę. Długo zastanawiałam się, co chcę robić i po namowach męża oraz znajomych zaczęłam wreszcie pisać. Jednak nie był to kryminał, tylko książka detektywistyczna dla małych dzieci. A pomysł na serię o Julce i jej kłębku nerwów Szpulce narodził się po jednym z paskudnych napadów złości córki. Chciałam jej w jakiś prostu sposób wytłumaczyć, czym jest złość, w jakiś sposób ją pokazać, by mogła lepiej zrozumieć, czym jest to uczucie, by je zaakceptowała i zrozumiała, że ma jakąś przyczynę, którą trzeba odkryć. Wzięłam więc czarną nitkę, zmięłam w kulkę i poprosiłam, by ją chwilę ugniatała w dłoni, a potem zaczęła rozplątywać. I wtedy olśnienie! Kłębek nerwów, ale taki sympatyczny, wesoły i pomocny.

– Jakie cele, stawia Pani przed sobą tworząc serię oraz audiobooki i e-booki z Julką i Szpulką?

Bardzo zależy mi na tym, by dziecięce problemy były traktowane poważnie. Dzieci ciągle się uczą i potrzebują w tej nauce wsparcia dorosłych, najlepiej świadomych dorosłych. Wydaje mi się, że marzeniem każdego rodzica jest wychowanie dzieci w taki sposób, by były zaradne, samodzielne, by sobie dobrze radziły w życiu dorosłym. Ale żeby tak się stało, trzeba im pokazać, jak to zrobić. Moim pomysłem jest po pierwsze akceptacja emocji – bez tego trudno o racjonalne podejście do życia. Jasne. Dzieci nie są, szczególnie te najmłodsze, zdolne do dokonywania racjonalnych wyborów, ale można ich nauczyć akceptacji siebie i swoich uczuć, by w kolejnym kroku pokazać im, jak odnaleźć przyczyny uczuć. Jak się okazuje, bardzo często są to dość proste przyczyny, jak głód, zmęczenie, niepowodzenie w czymś. Tak! To nie tylko dotyczy niemowląt, czy małych dzieci. My, dorośli także mamy zły humor lub jesteśmy rozdrażnieni, kiedy nie zjemy w ciągu dnia posiłku albo kiedy coś nie idzie po naszej myśli. (śmiech) Oczywiście, z czasem to będą bardziej skomplikowane przyczyny, wówczas przyda się inna umiejętność – logiczne myślenie, dedukcja, łączenie faktów – czyli iście detektywistyczna praca.

 – W jaki sposób nowa książka w serii Julki i Szpulki podejmuje trudny temat hejtu i fake newsów, dostosowując go do poziomu zrozumienia dzieci?

“Wróbel, który ćwierkał za dużo” pokaże dzieciom, jak rodzi się hejt, skąd się bierze. Okazuje się, że bardzo często z powodu zazdrości albo błędnych założeń, bo ktoś rozpuścił krzywdzącą plotkę. I rzeczywiście, trudno nam dorosłym zrozumieć skąd się ten wszechobecny teraz hejt bierze. A jak pokazać ten problem w prosty sposób małym dzieciom tak, by przy okazji ich nie wystraszyć? A jak to zrobić, by wyciągnęły prawidłowe wnioski? Nie było to łatwe zadanie i nawet nie wiem, czy mi się to udało, dopóki książki nie trafią w ręce Czytelników. (śmiech) Całe szczęście książka to bezpieczna przestrzeń, w której można opowiedzieć każdą historię. W trudnych tematach pomagają mi zwierzaki. Dzieci łatwiej je akceptują i dlatego łatwiej jest poprzez zwierzęta pokazać trudne relacje międzyludzkie. I oczywiście ciepłe i kolorowe ilustracje Daniela Włodarskiego łagodzą te bardziej skomplikowane momenty. W ogóle ilustracje, szczególnie w tej książce pełnią kluczową rolę – pokażą dzieciom, że by zdemaskować tego fake newsa i obalić oskarżenia trzeba popatrzeć na sprawę z różnych perspektyw. Po pierwsze z perspektywy różnych świadków – zwierząt, a po drugie raz z bliska, a raz z oddalenia. Dlatego dzieci będą mogły wyciąć cztery kartki z książki, by złożyć je w jedną wielką ilustrację – wyszukiwankę, która pomoże im zrozumieć, że potrzeba dystansu, by odkryć prawdę. Mali Detektywi będą mogli porównać i przeanalizować, czy poszczególni świadkowie, rzeczywiście mogli zobaczyć, co się wydarzyło, bo może widzieli tylko fragment rzeczywistości? Może się okaże, że nie mogli zobaczyć, co się wydarzyło, bo miejsce zdarzenia zasłaniał krzak albo szuwary? Brzmi tajemniczo, ale nie chcę zdradzać szczegółów. (śmiech)

– Jakie narzędzia edukacyjne oraz interaktywne elementy wykorzystane w nowej książce mają pomagać dzieciom w rozwijaniu umiejętności, takich jak krytyczne myślenie czy spostrzegawczość?

Na pewno wspomniana wyszukiwarka jest jednym z narzędzi. Kolejnym są tropy, które dzieci mogą dowolnie wybierać i przeskakiwać ze strony na stronę. Wybierając trop dzieci wraz z bohaterami książki będą przesłuchiwać kolejnych świadków i wypełniać specjalną Kartę Przesłuchań, w których są zadania dodatkowe, sprawdzające czytanie lub słuchanie ze zrozumieniem, które będą uczyły wyciągania wniosków i pozwolą ostatecznie rozplątać śledztwo. W tekście są też wyróżnione kolorem lub specjalną czcionką fragmenty tekstu, które ułatwią Małemu Czytelnikowi zebranie niezbędnych informacji. Te wszystkie dodatkowe aktywności i zadania, jak uzupełnianie specjalnej Karty Przesłuchań, pytania – wskazówki w tekście oraz wyszukiwanka, dzięki której w ogóle będzie można zakończyć śledztwo, dzieci będą mogły samodzielnie wyciągnąć wnioski i podjąć próbę zrozumienia czym jest hejt, jakie są jego przyczyny, oraz konsekwencje rozpuszczenia brzydkiej plotki.

– Jeśli dobrze rozumiem, opowiadając o śledztwie Julki i Szpulki, chciała Pani ukazać czytelnikom, że warto być detektywem nie tylko podczas czytania, ale również w życiu codziennym.

Zawsze to powtarzam na zakończenie warsztatów, które prowadzę w przedszkolach i szkołach (śmiech). Życzę dzieciakom, by przez całe swoje życie byli detektywami – zadawali dużo pytań i poszukiwali odpowiedzi i samodzielnie rozplątywali swoje problemy. Dorośli powinni robić to samo.

– Jakie wyzwania napotkała Pani, tworząc historię, która jest zarówno edukacyjna, jak i zabawna dla najmłodszych czytelników?

Całe szczęście mam moc, a przynajmniej tak mi się zdaje, rozumienia dzieci, łatwo jest mi się wczuć w ich sytuację, zrozumieć je. Najtrudniej jest mówić o trudnych sprawach w prosty sposób – to jest największe wyzwanie. Muszę też na każdym kroku uważać, by nie przesadzić z opisem niektórych sytuacji, by nie przestraszyć dzieci, bo to jednak książka detektywistyczna, gdzie często wszystko zaczyna się suspensem, często dynamicznie albo tajemniczo i musze pamiętać, że są przecież bardziej wrażliwe dzieci. Z drugiej strony nie chcę przesadzić z moralizowaniem, to przecież ma być historia rozrywkowa. Całe szczęście ratują mnie ilustracje Daniela, który często łagodzi tekst tam, gdzie jest nieco straszniej lub poważniej. Nawet go o to proszę, by załagodził ilustracją powagę sytuacji. (śmiech) Nigdy też nie wiem, czy udało mi się przekazać dokładnie to, co chciałam. To jest zawsze metoda prób i błędów. Często to dorośli odkrywają to drugie dno, które jest ukryte pod płaszcze detektywistycznej przygody i to też mnie cieszy.

– Jakie są Pani oczekiwania i nadzieje co do reakcji czytelników na najnowszą książkę z serii Julki i Szpulki?

Chyba właśnie odkrycie tego drugiego dna, bo to też przesłanie dla dorosłych, by zrozumieli, jak łatwo rodzi się hejt i że zanim się kogoś oskarży, warto przeanalizować sytuację, zadać właściwe pytania, nie zakładać nic z góry. Może się okaże, że to nie dziecko rozsypało coś na podłogę, że to nie ono zaczęło kłótnię z kolegą czy koleżanką, szczególnie, kiedy nie byliśmy świadkami zajścia. Mam też nadzieję, że dzieci choć w części zrozumieją błędy, jakie popełnili bohaterowie książki, a nade wszystko będą się dobrze i mądrze bawić. Wystarczy, że samodzielne rozplątanie śledztwa wzmocni w nich poczucie sprawczości, że skoro potrafili wyciągnąć trafne wnioski, nabiorą pewności siebie i przekonania, że dokonają tego samego w prawdziwym życiu. To byłoby wspaniałe!

– Czy planuje Pani kontynuować serię „Julka i Szpulka” i jakie tematy lub zagadnienia mogą pojawić się w kolejnych częściach ?

– O tak! Tytuł kolejnej części, jak zawsze, będzie można odnaleźć na jednej z ilustracji w nowej książce. To już tradycja, że ukrywamy wraz z ilustratorem tytuły kolejnych przygód Julki i Szpulki. Tyle, że z książki na książkę dajemy więcej zmyłek. (śmiech) Moi czytelnicy sami wybierają kolejność tematów. Zrobiłam ankietę i wiem, na jakie tematy w pierwszej kolejności będę pisać. Ułatwili mi wybór, bo nie mogłam się zdecydować. Raz będę “lżejsze” tematy, innym razem poważniejsze, jak na przykład doświadczenie straty. Rozpisałam sobie 20 tytułów całej serii, bo zwykle zaczynam od tytułu. Serio. Najpierw myślałam, że to dziwne, ale okazuje się, że niektórzy pisarze tak właśnie robią, więc wszystko ze mną w porządku.(śmiech) Proszę więc trzymać kciuki, aby rzeczywiście pojawiło się aż dwadzieścia przygód Julki i Szpulki. Każdy zakup książki, ebooka, czy odsłuchanie audiobooka to dla mnie ogromne wsparcie i kolejny krok do realizacje tego marzenia, bo przecież wszystko (prawie!) robię sama, więc każde wsparcie się przyda, by dzieci mogły rozplątywać kolejne śledztwa i uczyć się, jak być w  życiu detektywem.

– Dziękuję za rozmowę.

Zdjęcia: Marta Rogińska