Kilka dni temu pewna emerytka szukała w Lęborku lekarza neurologa, choć na dobra sprawę mógłby to być lekarz każdej innej specjalizacji i w każdym innym mieście… W trakcie poszukiwań dowiedziała się, że od 1 września miejscowy szpital zakontraktował takiego specjalistę. Szukała więc dalej i znalazła. W prywatnej przychodni przyjmuje neurolog, ale tylko prywatnie. Mimo to na wizytę czeka się w kolejce półtora miesiąca, zaś wizyta kosztuje 200 zł. W drugiej przychodni, która zatrudnia neurologa znajoma dowiedziała się, że owszem może zapisać się na wizytę opłacaną przez NFZ ale z terminem na koniec sierpnia 2023 r. Jak się jednak okazuje ten sam specjalista przyjmuje również prywatnie… tyle, że wizyta kosztuje wówczas 200 zł, zaś czas oczekiwania to niespełna trzy tygodnie. Co w takiej sytuacji ma zrobić emeryt z tzw. starego portfela ? Można by w tym miejscu zacytować treść znanej noweli M. Konopnickiej pt. „Jaś nie doczekał” i pożyczyć rodzimej służbie zdrowia dobrego samopoczucia, tylko co to da ? Niestety, taką mamy dzisiaj rzeczywistość i niewiele wskazuje na to, by cokolwiek miało się w najbliższym czasie zmienić.
źródło: FB, zdjęcie: pixabay