Rozmowa z Franciszkaninem o. Robertem Wołyńcem.
-W tym roku czwarta niedziela adwentu przypada w dzień Wigilii. Tego dnia nie będzie mszy wieczornej, bo o tej porze wszyscy wierni będą już uczestniczyć w wieczerzy wigilijnej. Taka sytuacja jest chyba wyjątkowa i nie zdarza się często?
– Zawsze czas adwentu trwa dokładnie cztery tygodnie, ale nie zawsze są one równe. Trzy pierwsze tygodnie zawsze mają siedem dni, natomiast czwarty tydzień może być wyjątkowo krótki, bo trwający zaledwie jeden dzień w niedzielę, 24 grudnia. Jest to czwarta niedziela adwentu i zarazem jedyny dzień tego tygodnia. Gdyby np. Wigilia przypadła w sobotę, to ostatni tydzień adwentu trwałby sześć dni. Tak, to wyjątkowa sytuacja, która zdarza się raz na kilka lat. Ostatnio tak było w 2017 lub 2018 roku. To jest taki wyjątkowy przypadek. Przez cały rok mamy msze od rana do wieczora, ale w tym szczególnym dniu tej mszy wieczornej już nie ma, bo gromadzimy się na wieczerzy wigilijnej. U nas, w sanktuarium św Jakuba Apostoła, ostatnia msza św. jest o godzinie 13. To szansa, by być na mszy niedzielnej i skorzystać ze spowiedzi przedświątecznej. Natomiast tradycyjna pasterka jest o północy, ale jest też możliwość uczestniczenia o godzinie 22. Wcześniejsza msza pasterska jest dedykowana osobom starszym oraz dzieciom, którzy nie mogliby czekać do godziny 24. Jest to już msza święta wigilijna z uroczystości Narodzenia Pańskiego.
– Adwent to czas radosnego oczekiwania na przyjście Pana Jezusa. Ludzie najczęściej przygotowują się do Świąt w sposób zewnętrzny: sprzątamy mieszkanie, gotujemy, kupujemy choinkę i prezenty, staramy się pozałatwiać swoje sprawy przed Wigilią itp. Jak powinniśmy być przygotowani duchowo i pod względem naszej wiary do tych Świąt?
– Cóż, dobre pytanie. Przygotowanie na różnych płaszczyznach. Jesteśmy przyzwyczajeni, że czas przedświąteczny, ten adwentowy, to czas naszych intensywnych porządków, upiększania i dekorowania mieszkań i domów choinkami czy ozdobami. Nie wyobrażamy sobie świąt bez tej oprawy zewnętrznej, potraw wigilijnych i tego wszystkiego, co wiąże się z klimatem i przeżywaniem świąt: z zakupami, z pachnącymi potrawami. To ważny, tradycyjny wymiar, ale niezależnie od tego niemniej ważny jest ten wymiar duchowy. To cały czas adwentu jest tym przygotowaniem, dlatego już od pierwszej niedzieli adwentu odprawiane są rekolekcje w parafiach, jest okazja do spowiedzi, gromadzimy się na porannych roratach. To wszystko daje klimat duchowego przygotowania. Ponadto organizowane są akcje charytatywne, dobroczynne dla tych najbardziej potrzebujących, po to żeby zobaczyć drugiego człowieka w potrzebie i przyjść mu z pomocą. To wszystko tworzy całą atmosferę adwentu i sprawia, że przygotowania są wieloaspektowe.
– Co jest istotą Świąt Bożego Narodzenia?
– Istotą Świąt Bożego Narodzenia jest to, co jest najbardziej uniwersalne dla wszystkich ludzi wierzących i niewierzących. Myślę, że jest to czas pojednania, co symbolizuje dzielenie się opłatkiem, pokonywanie jakichś uprzedzeń. To okazja do tego, żeby sobie wybaczyć i dzielić się tym, co najlepsze, czyli chlebem, miłością, radością ze wszystkimi, którzy potrzebują dostrzeżenia człowieka w potrzebie. Myślę, że jest to sprawa uniwersalna, bez względu czy ktoś jest osobą wierzącą czy niewierzącą. To są cechy najbardziej wspólne.
Dla nas wszystkich tym dobrym słowem jest narodzenie Pana Jezusa – to jest ta dobra nowina. To jest ta nadzieja, bo przecież Pan Jezus przychodzi na świat, aby nas wyzwolić z grzechów, by napełnić nas radością, by to nasze życie miało taki głęboki sens. I to jest powód naszej radości, dla nas chrześcijan.
– Jak wykorzystać czas, te ostatnie godziny przed Świętami Bożego Narodzenia?
– Ten ostatni czas, który nam jeszcze pozostał powinien być przeznaczony na to, czego jeszcze nie wykonaliśmy, na co nie starczyło czasu, co zaniedbaliśmy, czego nie dopełniliśmy. Takich rzeczy może być bardzo dużo. To mogą być, tak jak już wspomnieliśmy, ostatnie porządki, dekoracje, ubieranie choinki i przygotowywanie potraw świątecznych To może być też czas na przypomnienie sobie, że może warto byłoby pójść do spowiedzi i przygotować się lepiej do Świąt. Co prawda nie zachęcamy do tego, by na ostatnią chwilę to robić, ale są różne sytuacje. Wiele osób jest przyjezdnych, przyjeżdżających z daleka na czas Świąt. Jest to więc szansa, by takie duchowe przygotowania poczynić. To także okazja na złożenie życzeń, choć to może bardziej już czas świąteczny. Może warto zadzwonić do kogoś, do kogo dawno się nie dzwoniło, z kim dawno się nie rozmawiało, dać sygnał, dać znak życia, powiedzieć dobre słowa pozdrowienia.
– A jak właściwie przeżyć Święta? Ludzie chcą spotykać się z bliższą i naszą rodziną, rozmawiać, spożywać uroczyste, świąteczne potrawy oraz odpocząć i posiedzieć przy stole. Czy to jest wystarczające? Co powinniśmy jeszcze zrobić?
Owszem, to wszystko jest bardzo potrzebne, żeby rodzina się razem spotkała. Możliwe, że są to jedne z nielicznych takich dni w roku, gdy wszyscy członkowie rodziny mogą spotkać się w większym gronie i zasiąść do wigilijnego stołu czy obiadu w pierwszy dzień świąt. To jedyny taki czas, gdy możemy przełamać się opłatkiem, pojednać się i przebaczyć sobie.
To jednak nie tylko czas siedzenia w domu, przy stole. To także czas wspólnego, rodzinnego spaceru i uczestniczenia w mszy świętych. Zachęcam do odwiedzenia swojego kościoła, a może nie tylko swojego, w celu odnalezienia szopki. To jest taki piękny zwyczaj. My w tym roku przeżywamy 800 lat od momentu, gdy św. Franciszek z Asyżu przygotował po raz pierwszy szopkę w miejscowości Greccio we Włoszech. To taka ewangelizacja wizualna, to prawda o tym, że Pan Jezus zechciał stać się człowiekiem, zechciał przyjść na Ziemię. Ta prawda dociera do serc, rozrzewnia nas dorosłych, nie tylko dzieci. To wielka prostota, ale też wielka determinacja, z jaką Jezus postanowił przyjść na świat. W tym roku w kościołach franciszkańskich jest okazja do tego, by uzyskać odpust zupełny za to, że pójdziemy, pokłonimy się i pomodlimy się przy żłóbku ukazującym narodzenie Pana Jezusa. Zachęcam też do takiej formy aktywności i spędzania świąt Bożego Narodzenia
– A jakie jest niewłaściwe przeżywanie Świąt? Dużo ludzi odwróciło się od wiary katolickiej i od Kościoła katolickiego, nie chodzą do kościoła, nie spowiadają się i nie uczestniczą w życiu religijnym. Czy to nie jest jakiś rodzaj hipokryzji, że odwrócili się od Boga, deklarują się jako niewierzący lub niepraktykujący, przez cały rok o Nim nie pamiętają, ale jak przychodzi Wigilia i Święta Bożego Narodzenia to praktykują katolickie zwyczaje?
– Powiedziałbym w tym wypadku, że to jest brak takiego pełnego zrozumienia, czym jest Narodzenie Pańskie, czym jest wymiar chrześcijański tych Świąt. Nie poznali jeszcze sensu i bliskości Pana Boga. Nie mówmy jednak o przykładach złych i negatywnych. Warto mówić o tych pozytywnych, zachęcając do dobra i dobrych postaw. Myślę, że problem jest, gdy brakuje jedności w naszych rodzinach, wtedy gdy nie ma przebaczenia, gdy rodzina nie chce i nie potrafi się zjednoczyć, przebaczyć i spotkać. To nas oddziela i wtedy rzeczywiście można powiedzieć, że Jezus nie ma możliwości i miejsca, by się narodzić w naszych sercach i naszych rodzinach.
– Dziękuję za rozmowę
Więcej o przeżywaniu Świąt Bożego Narodzenia dowiesz się czytając drugą część wywiadu z o. Robertem Wołyńcem:
https://otowejherowo.pl/26/12/2023/o-robert-wolyniec-jezus-to-nie-tylko-ta-figurka-lezaca-w-zlobku-ale-tez-slowo-ewangelii-wywiad-cz-2/
Zdjęcia: Kacper Konopiński / Tomasz Wojtalik / gov.pl