Klauzula waloryzacyjna… te dwa słowa w ostatnich tygodniach robią coraz większą karierę. Na razie za sprawą operatorów telefonii komórkowej, którzy wprowadzają je do umów z klientami. Środowisko wysokiej inflacji może jednak spowodować, że ten mechanizm, znany dotychczas przede wszystkim w biznesie, stanie się elementem naszej codzienności. Klauzule inflacyjne, jak bywają określane klauzule waloryzacyjne, jeszcze w poprzednim kwartale do umów z klientami zaczął wprowadzać Orange Polska. Obecnie są elementem umów nowych lub przedłużanych…
Treść takiej klauzuli brzmi… „zarówno przy umowie na czas określony, jak i nieokreślony, możemy zmienić warunki umowne, jeśli: (…) średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług ogłaszany przez Główny Urząd Statystyczny, wykaże zmianę cen o co najmniej 3,5 proc. w stosunku do poprzedniego roku”. Pomarańczowy operator zastrzega, że w takiej sytuacji może podnieść cenę świadczonych usług o równowartość tego wskaźnika. Jeśli z kolei pojawiłaby się deflacja i ceny spadałaby w tempie przynajmniej 3,5 proc., operator może zdecydować się na ich obniżenie…”
Środowisko wysokiej inflacji, w którym funkcjonujemy od kilkunastu miesięcy nie pozwala jednak na prognozowanie szybkiej aktualizacji cen świadczonych usług w dół. Stosowanie tych klauzul jednak nie będzie dla operatorów tak proste. Urząd Komunikacji Elektronicznej, który odpowiada za regulowanie rynków telekomów, jeszcze 29 lipca zapowiedział postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przygląda się działaniom telekomów. Nie każda zmiana umowy jest dopuszczalna, ale jeżeli w czasie trwania umowy możliwa jest zmiana ceny, konsument powinien już na etapie zawierania umowy wiedzieć, jak cena ta może się kształtować i w jakich sytuacjach może ulec zmianie. Postanowienia umów muszą być zrozumiałe dla przeciętnego konsumenta… W świetle powyższego czytajcie uważnie nowe i… przedłużane umowy telefoniczne.
źródło informacji i zdjęcie: businessinsider.com.pl