Wejherowianin zdobywa andyjskie szczyty - otoWejherowo.pl
05/05/2024
reklama
Aktualności Sport

Wejherowianin zdobywa andyjskie szczyty

Wejherowianin zdobywa andyjskie szczyty

Wejherowianin Karol Strelau wspiął się na wulkan Cayambe w Ekwadorze, który ma wysokość 5790 metrów n.p.m. Wyprawa miłośnika górskich eskapad trwa już prawie dwa tygodnie.

Pomimo silnych wiatrów i ekstremalnego mrozu, Strelau wraz ze swoim zespołem pokonał wulkan Cayambe, który wznosi się na wysokość 5790 metrów nad poziomem Morza Andyjskiego. Droga na szczyt prowadziła przez niemal pionowe, oblodzone ściany, które można było pokonać tylko przy użyciu specjalistycznego sprzętu.

reklama

Strelau miał również okazję poznać Andy z łagodniejszej strony podczas pierwszych etapów swojej południowoamerykańskiej wyprawy. Jednak im wyżej się wspinał, tym bardziej krajobraz zmieniał się z zielonego na śnieżnobiały.

Następnie Strelau podjął próbę zdobycia najwyższego szczytu Ekwadoru Chimborazo, który ma wysokość 6263 metrów. Ze względu na swoje równikowe położenie, jest to punkt na Ziemi najdalej wysunięty od jej środka. Mimo problemów zdrowotnych, udało mu się osiągnąć ten cel.

Mimo to, Strelau zdołał zdobyć sześć z siedmiu zaplanowanych szczytów, w tym jeden z najwyższych czynnych wulkanów świata, Cayambe. Teraz planuje krótki odpoczynek i przelot do Argentyny na dalszą część wyprawy. – Jest flaga „Wejherowo” na tle Chimborazo. Miejsce wyjątkowe gdyż najbliżej stąd na Ziemi do kosmosu. Miała być na szczycie, ale tym razem się nie udało problemy żołądkowe ostatnich dni wyraźnie mnie osłabiły i odwodniły. Pomimo tego podjąłem próbę wejścia – pisała w mediach społecznościowych wejherowianin. – Po około dwóch godzinach dotarliśmy do miejsca, w którym to wiatr praktycznie przewracał nas z nóg. Wiało okropnie. Im wyżej tym wiatr się wzmagał. Wiedziałem, że na lodowcu spadnie jeszcze temperatura, a przed nami jeszcze 800 metrów w pionie… Myślałem też o moich problemach zdrowotnych. Jedyną rozsądną decyzją był odwrót do bazy. Szkoda oczywiście straconej szansy, ale trzeba obiektywnie powiedzieć nie zawsze wszystko musi się udać. Na siedem zaplanowanych szczytów udało mi się wejść na sześć, w tym na jeden z najwyższych czynnych wulkanów świata Cayambe z czego bardzo się cieszę. Teraz mały reset i przelot do Argentyny na dalszą część wyprawy.

Z wyprawy wejherowianin wraca 6 lutego. 

Zdjęcia: Karol Strelau